Komentarze (0)
Kurcze blade, ostatnio trwa czas zlodowacenia przedświątecznego, więc nie wiem o czym pisać. O świętach Bożonarodowych'' nie chce mi się już.
Ale, ale! Jak mógłbym zapomnieć! Nasz kochany, najwyższy funkcją w państwie (co nie idzie w parze ze wzrostem) był w synagodze! kto by pomyślał, ten oto kwiat, który wyrósł na radiomaryjnym łajnie, jako przybrane dziecko Dartha Fathera, i jego uczeń, a zarazem bliźni brat Yarca, pojawił się w tym tak znienawidzonym przez moherową stronę mocy miejscu. Cóż za zgorszenie w rozgłośni propagandowej, Mohairythy poczuły złą karmę, i swąt nieprawdy, a sam Father wyczuł w swej ''mądrości'' że Lech, chce go zdradzić, i wielce się zasmucił, po czym wyjął magiczny lek ukojenia (winiacza podkarpackiego) który miałposłużyć jako źródło mocy na Pasteur-ce. Jednak i to nie pomogło, gdy zobaczył Lecha w barwach wroga, w jego stroju i godności, w jarmułce. I wiedział już wtedy Father, że Lech nie powróci na jego chrześcijańskie łono. Jednak nadzieja jeszcze była, i Father wypróbował ją. Wezwał więc od siebie trzech Mędrców- Dartha Yarca, Szlachcica Żebro z rodu Obojczyka, oraz wielkiego Ulricha von Goertycha z rasy gigantów, powołanego przez niego do życia. I nakazał im nawrócić Lecha, syna jego, poczętego niepokalanie w Jadwidze. Yarec miał czekać w domu rodzinnym Lecha, natomiast Żebro w domu klanu jego, powołane jako PC-personal centrum, a teraz jako PiS(ace), a Goertych w jamie pod Toruniem, i straszyć każdego kto nie posłuszny woli Fathera, a później pożre, i jeszcze raz przestraszy....
To tylko legenda, która na razie nie ma zakończenia. Ale wracając do samej wizyty, to prezydent, jak na siebie, wypadł całkiem nieźle. w skali od jeden do 10 dał bym mu 7. -1 za to że było to nieszczere i widać, że za wszeklą cenę chce sobie zaskarbić serca Rodaków, ale cóż, jednak w Polsce tolerancyjnych ludzi jak na lekarstwo, więc chyba chce trafić do tej ''mniejszości ludzi normalnych i tolerancyjnych'' do której się zaliczam, ale nie jestem na tyle głupi, żeby być za kimś kto jest otwarty od święta. Kolejny minus, to to że mówił strasznie od rzeczy. Tu mówi o kulturze żydowskiej i polskiej, a cały czas coś gada o armi, o wojnie, o terroryźmie. Ja nie mogę, czy ten człowiek nie umie powiedzieć 4 zdań na jeden określony temat. Ostatni minus, to rzecz względna, ale nie wiem kto mu wybrałtą jarmułkę, z pod której ledwo było mu widać oczy. Przecież tam na wejsciu są jednorazowe jarmółki, które dobrze leżą, i nie wygląda się w nich na jeszcze mniejszego niż się jest.
Ale wracając do tematu, to nie jedyny krok naszego wodza w stronę tolerancji, jakiś czas temu, powiedział że nie ma nic przeciwko homoseksualistom, a jeszcze wcześniej pokazał ich w swoim mdłym i wzruszającym jak opera mydlana orędziu, jako wielkich zbrodniarzy, czyhających za rogiem, i zacierających ręce. Zero taktyki.
Żegnam.